Praca podobno leży na ulicy. Wystarczy schylić się i podnieść ofertę. Jak ktoś chce pracować to będzie, żadna praca nie hańbi, odpowiedzialność, to między innymi zdolność utrzymania rodziny, pracowity i uczciwy człowiek o pracę martwić się nie musi...

Hm, jak często słyszeliście takie slogany? Co o tym myślicie?



Ja powiem, że czasem się z tym zgadzam. Jeśli ktoś pracuje fizycznie, zajmuje niskie stanowiska, jest dobrym szeregowym handlowcem, lub super rzemieślnikiem, z zawodem w ręku (jak choćby: fryzjer, stolarz, murarz itp.), to tak, pracę znajdzie. Dziwne byłoby dla mnie, gdyby nie znalazł.
Problem pojawia się wtedy, gdy za dużo umiemy. Za bardzo się wyedukowaliśmy, za dużo doświadczenia zdobyliśmy, za bardzo parliśmy do przodu, by zdobywać kolejne awanse. Nagle fuzja, zwolnienia, które nie omijają nikogo i klapa! Nagle okazuje się, że nie można znaleźć pracy. Nie ma jej dla nas. Kazali nam się kształcić, szkolić, doskonalić, a teraz, jeśli w ogóle trafimy na rozmowę o pracę, mówi się nam, że mamy za duże kwalifikacje!

Szokuje mnie to, oburza i wprawia w totalne osłupienie. Jednego dnia jesteśmy super kierownikami, szefami, dyrektorami, a następnego dnia należałoby wyrzucić nas na śmietnik, bo za dużo wiemy, za dużo osiągnęliśmy. Miesiącami szukamy pracy i nic, a rodzinę jakoś utrzymać trzeba? Tej nie da się powiedzieć, że mamy za duże kwalifikacje. 
Przezwyciężamy zatem własną dumę i schodzimy z oczekiwań, szukając czegoś gorszego względem naszego CV. Niższego stanowiska, byle tylko się gdzieś załapać. Nie da rady! Z tymi kwalifikacjami pan/pani chce u nas pracować? Dlaczego? I co mamy powiedzieć? - że rodzina, że rachunki? Kto to zrozumie? Kogo to obchodzi, bo przecież skoro ma się takie doświadczenie to i kasą powinniśmy chyba być usłani nie?
Trzeba zatem iść krok dalej. Wykasować z CV to, czego za dużo. Tylko jak to wybrać, co usunąć? Zmienić nazwę stanowiska, by było wiarygodniej? 
Tworzymy fałszywe dane na swój temat, bo przecież pracować trzeba. Żyć trzeba. Płacić trzeba.


Pracodawcy narzekają na młodych, po studiach, Xów czy Yków, a nie chcą nas, doświadczonych, z wiedzą, z obyciem, z kulturą pracy wyszlifowaną przez lata. Dlaczego? Boją się, że jesteśmy mądrzejsi od szefów, czy że za dużą będziemy chcieli pensję? A jak chcemy małą to dziwią się, że jak to, to jest niewspółmierne do kwalifikacji? A my przecież tylko chcemy żyć!

Nikt tego nie rozumie????!!!!

Dziwne czasy. Trudno się odnaleźć. Nawet w pracy, którą mamy przecież uprawiać do 67 lat. Tylko kto nas zatrudni, bez znajomości i układów? Jesteśmy za starzy, za młodzi, zbyt doświadczeni, za bardzo wykształceni, jak oczekujemy za mało to jesteśmy dziwni, nikt nie chce z nas skorzystać. Smutne.

 Tylko co dalej?





2 komentarze:

  1. Święta prawda:* dobrze napisane:)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja nie mam pracy, ciągle poszukuję i nienawidzę chodzić do pośredniaka

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...