18 maja 2015

Gdzie ten język polski?

Od zawsze jest tak, że język ewoluuje, zmienia się, upraszcza, upiększa. To normalne. To w porządku. Nie sądzę jednak, że do naszego ojczystego języka powinno wkradać się tak wiele obcych słów. Czasem mam wrażenie, że niedługo przestaniemy mówić po polsku. Gdzie się nie obejrzeć, gdzie nie przebywać, gdzie nie nadstawić uszu, tam słychać coraz więcej słów angielskich wplecionych w polskie zdania. W czasach początku demokracji i zachłyśnięcia się luksusem zachodnich państw, przejawiało się to głównie w nazewnictwie firm, rosnących jak grzyby po deszczu. Teraz wkradło się na dobre także do naszej mowy.
Zdaję sobie sprawę z tego, że nie każde słowo da się zastąpić naszym, drażni mnie jednak fakt, że słowa, które określają daną rzecz w naszym języku, wypadają z obiegu zamienione na ich obce odpowiedniki. Dla przykładu niech będzie: "event". Używane gdzie się da i ile razy się da. Nie wiem, czy ciężko jest powiedzieć, że miało miejsce ważne wydarzenie? Jeszcze rozumiem między znajomymi w mowie potocznej, ale fala obcych słówek wtrącanych bez sensu, dotknęła też media szerzące wiedzę i oddziałujące na ludzi. Na stronie jednej z lokalnych telewizji jest ogłoszenie, informujące o tym, że któregoś dnia o którejś godzinie odbędzie się: "EVENT z okazji dnia psa". Żartobliwie dodając słownikiem zasłyszanym na przystanku autobusowym powiem: zapewne miłośnicy czworonogów będą mieli niezły FUN. Gdyby usłyszała to np. moja babcia zapewne "lukłaby" na mnie dziwnie i nie wiedziała o co "kaman". - Czy to nie brzmi śmiesznie? I umyślnie nie będę pisać oryginalnie, może takie spolszczenia lepiej dopełnią tego, co chcę przekazać.

Zaczęłam się zastanawiać, czy to konieczność by tak mówić, czy nadal tylko szpan? A jeśli szpan, to przed kim? Przed tym, co zna języki, czy przed tym, który nie zna? 

Przeraża mnie również, fakt że po polsku nie potrafią wysłowić się ludzie wykształceni. Wysoko wykształceni. Zajmujący wysokie stanowiska w firmach. A może to, że mówią: "zaraz mamy miting w konferensrumie" ma świadczyć o ich pozycji? Dla mnie jest to po prostu śmieszne.

Zauważyliście, że teraz nie spotykacie się już z kimś twarzą w twarz? Teraz odbywa się to: "fejs tu fejs". Ciężko jest się także umówić na zakupy. To nie wypada wręcz. Teraz trzeba iść zrobić "szoping"! 

Sportowcy polscy też są biedni. Wyobraźcie sobie, że nie mają już trenerów. Teraz o wszystkim rozmawiają z "kołczami". Hm, może dlatego mamy, takie kiepskie wyniki w większości dyscyplin sportowych?

Zastanawia mnie, dlaczego Polacy tak nie szanują tego, co nasze. Języka, kultury, obyczajów. Dlaczego tak bardzo zapatrzeni jesteśmy na inne kraje, że nie zauważamy tego, co w naszym jest wartościowe? Dlaczego Francuz przyjeżdżając do Polski stara się, choć kiepsko czasem mu to wychodzi, mówić po naszemu, nie po angielsku, tylko po polsku? Dlaczego ten sam Francuz u siebie w kraju, nie chce rozmawiać z turystami po angielsku, tylko żąda by mówiono po francusku, a ja Polka będąca u siebie w kraju, dość że przyzwyczaiłam wszystkich, że mówię innymi językami, to jeszcze swój własny zanieczyszczam tandetnymi słówkami? Nasuwa się też pytanie, dlaczego skoro sami siebie nie szanujemy, oczekujemy tego od innych? Najpierw się sprzedajemy, włącznie z własnym językiem, a potem jesteśmy zdziwieni, że inne państwa załatwiają wszystko za naszymi plecami.

Cóż, możecie się ze mną nie zgodzić, ale uważam, że słówka angielskie bzdetnie wtrącane do naszych wypowiedzi, a co gorsza do wypowiedzi słyszanych nawet od prezenterów telewizyjnych, po prostu szpecą nasz język i wystawiają mówcę na śmieszność. Te wszystkie "niusy", "dizajny", "imidże" itp. są zwyczajnie zbędne i tandetne. 

Oby ta śmieszna moda szybko minęła i oby doceniany i podziwiany był ten, kto umie pięknie mówić przede wszystkim po polsku.



1 komentarz:

  1. czasem trudno pojąć co mówią nastolatki chociaż dopiero co ja nią byłam i wiadomo też miałam jakieś powiedzonka, ale to się tak zmieniło w tak krótkim czasie, zaskakujące

    OdpowiedzUsuń