10 kwietnia 2015

Facebook'owe szaleństwo!

Świat oszalał dzisiaj na punkcie portali społecznościowych. Rekordy popularności bije Facebook i niech nikogo nie zmyli to "book". Z książką ma to niewiele wspólnego. Chyba żeby użyć przenośni - i określić ten portal jako "księga życia".

Ludzie wypisują tam wszystko. Od spraw ważnych i poważnych, po takie błahostki i głupoty, że aż się wierzyć nie chce. Kogo w końcu obchodzi, że czyjeś dziecko zjadło dwa, a nie trzy kęsy kanapki, a minutę później, oczywiście w nowym poście, wypiło dwa łyki soku z marchewki - PIERWSZY RAZ W ŻYCIU!!!. 

Rozważania młodych dziewczyn na forum publicznym, czy ma się mu oddać już teraz, czy może jeszcze zaczekać, oraz jakie gumki (te co inteligentniejsze się zastanawiają) mają wybrać, żeby przypadkiem nie pękły, zakrawa o pomstę do nieba. Niegdyś tego typu głupoty można było wyczytać w gazecie typu "BRAVO", a teraz epidemia głupoty rozlewa się po całym świecie i to w zastraszającym tempie.


Korespondując z młodymi ludźmi, muszę dzisiaj odpalić Facebook'a. Inaczej się nie da. E-mail? Niedługo odejdzie w zapomnienie. Ostatnio trzy dni czekałam na odpowiedź mailową i nic. Wykonawszy telefon usłyszałam: "jak to? przecież odpisałam ci na fejsie". Nie mam więcej pytań!

Nie rozumiem też chęci posiadania, jak największej liczby znajomych. Ludzie dodają się wzajemnie do kontaktów, kolega kolegę kolegi i tak zyskują "przyjaciół". Tylko po co? Przecież tak naprawdę nikt tam się nie zna!
Facebook ma więcej idiotyzmu i to sam w sobie. Mówię tu na przykład o tak zwanych zaczepkach, w których do dziś nie wiem, o co chodzi. Może nie jestem "fejsowo" inteligentna! Język pisany jednak w sobie mam, zadałam więc pytanie: po co są te całe zaczepki?, na jednym z ogólnych forów internetowych. Dowiedziałam się tylko tyle, że nikt nie wie, po co to jest, ale każdy w to klika. Czy może być coś bardziej głupiego?! 






W związku z ogólną fejsową epidemią, w dzisiejszych czasach, jak nie ma cię na "fejsie", to nie ma cię wcale. Nawet firmy dbając, o jak największą ilość odbiorców, chcą czy nie, MUSZĄ tam zaistnieć. I istnieją. Tylko, czy aby nie jest to za bardzo przereklamowane? Zbierasz "lajki", zależy ci na tym, robisz, co się da by je mieć, i co? To wszystko? Jak to niby przekłada się na działalność firmy? Nikt do końca nie wie. Idiotyzm polega na tym, że mimo to, każdy w to brnie, bo ilość "lajków" na stronie ma zagwarantować ci, bliżej niemierzalny sukces.


Pozostaje mi tylko dodać: DO ZOBACZENIA NA FEJSIE!



Ps. Zdjęcia nie są moje.

7 komentarzy:

  1. w sumie co racja to racja, chodź już chyba przywykłam
    do tego co dzieje się na facebooku i jak "wielką" rolę odgrywa
    w życiu, no bo przecież on już dawno stał się częścią życia
    wielu osób. a ja? zaglądam na niego codziennie, przyzwyczajenie,
    jakaś rutyna, nic zadziwiającego mnie tam nie spotyka. co mnie tam
    trzyma? sama nie wiem, może po prostu lubię dawać lajki ;)
    świetny blog ^^ pozdrawiam ciepło :)
    ayuna-chan.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. fajny temat no i racja ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny blog! :)
    Zapraszam do mnie.
    http://meandmy-woorld.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. to smutne, że w XI wieku jest tylu IDIOTÓW na świecie, bo inaczej tego nazwać się nie da ;/

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajny post :) co prawda to prawa. Ale niestety teraz większość osób korzysta z facebooka i szybciej tam dowiemy się o jakimś wydarzeniu niż w wiadomościach. Nawet szybciej się dowiemy cokolwiek o swojej uczelni niż na jej stronie. Niestety przykre ale prawdziwe :) Pozdrowienia

    http://mitt-nye-liv.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń